#drukarki 3d

Zaczarowany ołówek

Kto z Was pamięta tę bajkę?! Moi rówieśnicy na pewno! Ale z tego co się orientuję , nasze pociechy też uwielbiały przygody małego chłopca i jego pieska...
A swoją drogą pamiętacie jak ten chłopiec miał na imię? Dam Wam jeszcze chwilę - rozwiązanie na końcu artykułu 🙂

Ale wracając do samej bajki. Pamiętam, że jako dziecko bardzo marzyłem by mieć taki ołówek. Wyobrażałem sobie zabawki, które mógłbym narysować. A w czasie komuny nie było o nie łatwo... Miałem też obawę, czy umiałbym w ogóle  je narysować tak ładnie jak nasz bohater.

I wiecie co?! Marzenia się spełnią!!! Bo dokładnie to skojarzenie przyszło mi na myśl gdy usłyszałam o druku 3d. Dziś faktycznie mogę materializować przedmioty. Magia!? Nie... po prostu technologia. I to starsza od pierwszego PCeta!!! (o tym przeczytacie tutaj). Technologia, która właśnie trafia na nasze biurka.

O druku 3D pozwiedzano już chyba wszystko. Jesteśmy bombardowani różnymi nowinkami, a to o wydrukowaniu karoserii samochodu, protezy, wydruku modelu organów wewnętrznych człowieka  jako pomoc przy operacji dla chirurga, czy nawet wydruk domu w tej technologii.
Ale czy rzeczywiście może mi się to przydać w domu? Po co? Czy mamy wydać kilka tysięcy złotych by wydrukować sobie... np.: gwizdek - jak bohaterowie serialu "Teoria wielkiego podrywu".

Nie, no to bez sensu... Ale jeżeli twoja praca czy hobby to projektowanie (wnętrz, biżuterii, domów, części maszyn), budowa modeli, wzornictwo, obróbka metali, reklama, usługi kserograficzne czy nawet odrestaurowywanie zabytkowych  pojazdów ... Pomyśl sam, jakie możliwości i korzyści może dać Tobie druk 3d.

Skoro zebrało mi się na wspomnienia, przypomniała mi się rozmowa w gronie przyjaciół w roku bodajże 1998. Rozmawialiśmy o Internecie, a były to czasy, gdy modem łączył się po linii telefonicznej wydając charakterystyczne, irytujące dźwięki. Gdy dyskusja zeszła na temat szybkości i w ogóle przyszłości korzystania z Internetu, argumentowałem: "za kilka lat będziecie kupować nawet bułki przez Internet". Zwłaszcza dziewczyny "miały ze mnie bekę" jeszcze długo po tej rozmowie...ale czy aż tak mocno się pomyliłem? Myślę, że doczekam czasów, gdy będziemy kupować w Internecie jedynie plik z danym przedmiotem czy częścią i wydrukujemy ją sobie sami domu  - zweryfikujcie proszę za 20 lat :).

W cyklu artykułów o inspiracjach i materiałach do druku 3d, postaram się pokazać jak szerokie jest pole zastosowań tej technologii, jak bardzo może ona rozwijać choćby twórczość i myślenie naszych pociech - przyszłych inżynierów.

Zapraszam Was do tego fascynującego świata już dziś...

 

 

P.S. Ten chłopczyk to Piotrek, a jego piesek - Pimpek 🙂